wtorek, 31 stycznia 2012

Dwadzieścia cztery

Gdy się obudziłam nadal leżałam w swoim przytulnym domku w Wolverhampton. Czyli to jednak była prawda. Zjebałam sobie życie. Przez ostatnie dni starałam się zasypiać by obudzić się z myślą że cała ta zdrada to pierdolony sen. Chwyciłam leżący na stole telefon. 9:03 . Żadnych połączeń, żadnych wiadomości. Czyli jednak dobrze zrobiłam wyjeżdżając z Londynu. Nie przejęli się moją nieobecnością. Wstałam z kanapy chwyciłam leżącą w salonie walizkę i udałam się na góre do mojego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło. Te same fioletowe ściany, to samo łóżko, te same szafy i nawet zdjęcie z Natalie na biurku. Natalie Braun - moja dawna przyjaciółka. Dlaczego dawna ? Ponieważ od kąd tata pracuje z chłopcami stwierdziła że i tak kiedyś odbije mi na ich punkcie i woli zerwać znajomość teraz, niż później cierpieć oglądając moje zdjęcia z nimi krążące po necie. Natalie mieszkała dwa domy obok. Długo zastanawiałam się czy do niej pójść. Udałam się do łazienki żeby ogarnąć trochę twarz. Byłam cała rozmazana. Łzy wypłukały cały mój tusz. Wyglądałam jak potwór. Weszłam pod prysznic, umyłam głowę i buzię. Gdy byłam odświeżona owinięta w sam ręcznik poszłam do pokoju aby wygrzebać z szafy jakieś ciuchy. Postawiłam na czarny kolor. Wyglądałam niczym jakaś gotka o.O . Nie jadłam nawet śniadania gdyż lodówka była zupełnie pusta. Chwała bogu że miałam kartę kredytową od taty, którą mi ofiarował mówiąc że jestem na tyle dojrzała i zasługuję na nią. Najpierw poszłam na jakieś małe zakupy. Było koło 11 więc w sklepach mało ludzi. Kupiłam wszystko co potrzebne i ruszyłam spowrotem do domu. Rozpakowałam zakupy i postanowiłam jednak iść do Natalie. Gdy stałam pod jej domem serce zaczęło mi szybciej bić. Nie widziałam jej ponad rok. Zadzwoniłam na dzwonku, drzwi otworzył mi nie kto inny jak ..

- Natalie - wyszeptałam
- Hope, to ty ? - spytała nie wierząc własnym oczom
- tak .
- co ty tutaj .. - nie dokończyła tylko wybuchnęła głośnym płaczem i wtuliła się we mnie

Ja też się poryczałam. Stałam i tuliłam się do niej chyba z 15 minut. W końcu weszłyśmy do środka. Dobrze pamiętałam jej dom. Bywałam tutal niemal codziennie. Poszłyśmy do jej pokoju. Na komodzie było to samo nasze zdjęcie co u mnie. Było również zdjęcie mnie i Lousa oraz całego zespołu. Troche mnie to zdziwiło.

- wiesz Hope ? Żałuję że zerwałam te znajomość - mówiła ciągle roniąc łzy
- ja też Natalie, nawet nie wiesz jak się cieszę że cię widze - powiedziałam i ponownie ją przytuliłam
- dlaczego wróciłaś ?

Nic nie odpowiedziałam. Położyłam się na jej łóżko i wypłakiwałam się w poduszkę. Poczułam jak przyjaciółka kładzie się obok mnie i obejmuje mnie ręką.\

- nawaliłam, jestem szmatą Natalie, chłopcy mnie nienawidzą ! - wykrzyczałam
- ale dlaczego ? Opowiadaj mi wszystko . Mamy masę czasu .

Siedziałyśmy razem i opowiedziałam jej co było między mną i Louisem i jak zdradziłam go z jego przyjaciółmi. Najpierw płakałam sama a potem dołączyła do mnie Nat . Gdy jej oznajmiłam że jestem w ciąży mało jej paczałki nie wyleciały. Obiecywała że będziemy się od dziś codziennie widywać i że będzie mnie wspierać w trudnych dla mnie momentach. Dochodziła godzina 20. WOW . Siedziałam u niej prawie cały dzień. W końcu kiedyś trzeba nadrobić ten zaległy rok. Opuściłam jej dom i udałam się w stronę mojego. Przed bramą stało dość znajome mi auto. Weszłam do chaty i zobaczyłam tam ...

- Louis ? - krzyknęłam przez łzy - co ty tu robisz ?
- kocham cię , nie mogę bez ciebie żyć! Rozumiesz to ? Co z tego że mnie zdradziłaś, wiem że tego żałujesz i widzę to. Hope, zrozum że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Gdy rano przeczytałem list od ciebie nie mogłem uwierzyć że mnie opuszczasz. NAS opuszczasz Hope, chłopcy tęsknią a twój ojciec odchodził od zmysłów. Wiesz dlaczego jestem sam ? Powiedziałem że jadę po bułki a ta reszta głąbów siedzi i ryczy za tobą cały dzień, twój tata nie kontaktuje. Bał się że coś ci się stało. Jestem tu, bo naprawdę cie kocham. Wybaczam ci wszystko ! Kurwa Hope zrozum że ja bez ciebie żyć nie moge ! Kurwa pojmij to w końcu i chodź mnie przytul - krzyczał przez łzy

Rzuciłam mu się na szyję i razem płakaliśmy. Kurwa taki chłopak to skarb i powinnam go trzymać w złotej ramce. On mi wybaczył ? Wybaczył mi zdradę ? On mnie naprawdę musi kochać i ja .. ja też go kocham .

____________________________

JAPIERDOLE. Znowu smutne.
Pisałam przy Mandy Moore – Cry *_*

                   ****

Dziękuje dziękuje dziękuje za ponad 20 tys wyświetleń *_* kocham was .


poniedziałek, 30 stycznia 2012

Dwadzieścia trzy

Udałam się na balkon i zrzuciłam na dół walizkę z moimi rzeczami żeby nie robić hałasu niosąc nią po schodach. Założyłam bluzę wiszącą na krzesle obok biurka i po cichu opuściłam pokój Louisa. Ostatni raz pozwoliłam sobie spojrzeć na tą cudowną twarz. Jaka ja byłam głupia na tym weselu . Co się stało to się nie odstanie prawda ?
Zamknęłam drzwi od jego sypialni i powolnym krokiem udałam się na dół. Szłam po omacku nie oświecając światła by nikt sie nie obudził. Po drodze wstąpiłam jeszcze do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki zimny sok i udałam się w stronę drzwi wyjściowych. Rozglądnęłam się jeszcze po całym domu. Ile bym dała żeby cofnąć czas o ten pierdolony tydzień. Sama jestem sobie winna. Otwierając drzwi uderzył mnie mocny chłód. Londyn o tej porze dnia jest dość spokojny ale ta ciemność mnie przerażała. i na dodatek zanosiło się na burzę. Poszłam do ogrodku w którym wylądowała moja walizka po wyrzuceniu z okna. Chwyciłam ją i zaczęłam iść prosto przed siebie. Nawet nie wiedziałam do kąd zmierzam. Chciałam wylądować jak najdalej od Londynu. Wyciszyłam telefon żeby nikt do mnie nie dzwonił.Pewnie i tak tego nie zrobi ale to tak na wszelki wypadek. Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam sobie Paradise od Coldplay. Zaczęłam sobie nucić pierwszą zwrotkę :

- When she was just a girl
She expected the world
But it flew away from her reach
So she ran away in her sleep

Nawet nie zauważyłam kiedy na moją bluze zaczęły kapać łzy. Przetarłam je rękawem i szłam nadal przed siebie. Doszłam na peron PKP i zaczęłam czytać rozkład pociągów. Do Wolverhampton ostatni pociąg był o 23:10. Akurat składa się że jest 23 . Zostało mi jeszcze dziesięć minut więc kupiłam bilet. Gdy miałam go w ręce poszłam usiąść na ławeczkę i wyczekiwałam przyjazdu . Usłyszałam głos w głośnikach " ostatni pociąg z Londynu do Wolverhampton podjeżdża na tor pierwszy przy peronie czwartym " . To mój . Chwyciłam walizkę i zbliżałam się do nadjeżdżającej maszyny. Gdy się zatrzymała wsiadłam do środka. Przede mną ponad 2 godziny jazdy. Planowany przyjazd na miejsce miał być o godzinie 1:40 . Usiadłam wygodnie na siedzeniu i gapiłam się w okno. Zaczął padać deszcz. Kropelki swobodnie spływały po szybie tak samo jak moje łzy po policzkach. Znów ryczałam. Tym razem nie wiem czemu. Chwyciłam się za brzuch. Za 8 miesięcy zostanę matką. To niewiarygodne. Jednak nie poddam się aborcji. Urodzę i wychowam to dziecko. Jestem silna i dam sobie radę sama. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudził mnie głos konduktora .

- halo, proszę pani. Zatrzymaliśmy się w Wolverhampton. Nigdzie dalej nie jedziemy
- ah tak, dziękuję panu za pobudkę - wysiliłam się na uśmiech
- proszę bardzo. Miłej nocy życzę
- wzajemnie - odparłam po czym wzięłam walizkę i wyszłam z pociągu.

Wolverhampton. Moje kochane miasto rodzinne. Z dworca PKP do domu miałam 5 minut drogi pieszo. Sprężyłam pośladki i ruszyłam przed siebie. Bałam się, cholernie się bałam tej otaczającej mnie ciemności. W słuchawkach leciała jakaś wesoła muzyka więc do domu doszłam dość szybko. Wyciągnęłam klucze z walizki i weszłam do środka. Z racji, że mieszkaliśmy sami z tatą ( babcia wyjechała do stanów zjednoczonych do mojej ciotki ) byłam zupełnie sama. Zakluczyłam drzwi i udałam się w stronę salonu. Obok telewizora było wspólne zdjęcie mnie, taty i ... mamy. Strasznie mi jej brakowało. Minęło 11 lat od kąt nie żyje. Ile dałabym żeby przywrócić ją spowrotem do życia. Może by mi pomogła. Bylibyśmy wszyscy szczęśliwi. Tzn. ja byłabym szczęśliwa. Wiem że tam w górze jest jej najlepiej. Wiem że pilnuje mnie. Wiem, że tata też jest szczęśliwy mając u boku Anne. Tylko czemu ja do cholery nie mogę być szczęśliwa ? Czemu rozjebałam moje szczęście na małe kawałki ? Teraz będe tutaj tkwić samotna wychowując dziecko moje i .. LOUISA . Brakowało mi tej jego wesołej mordki. Tych jego kłótni z Hazzą o to, że ciągle chodzi nago, brakowało mi widoku jak razem z Liamem wciskają w Niallera kolejne kawałki pizzy. Brakowało mi nawet tego, jak wygaduje się z Zaynem na temat tego, kto zje ostatniego naleśnika. Tak cholernie brakowało mi tych 5-ciu czubów którzy zawsze doprowadzali mnie do łez ze śmiechu. Naszych wspólnych wieczorków filmowych, wspólnego łażenia po sklepach i robienia siary.
Siedziałam na podłodze w jednej ręce trzymając zdjęcie szczęśliwej rozdziny, a w drugiej telefon i przeglądając na nim nasze wspólne zdjęcia. Płakałam jak małe dziecko któremu zabrano ciasteczko. Po chwili przez łzy nic nie widziałam na oczy. Położyłam ramkę i telefon na stół i jebłam się na łóżko od razu zasypiając.

_______________________

zdaje mi się czy ten rozdział taki smutny wyszedł ? Płakałam przy pisaniu
o__________O .

Dwadzieścia dwa

Leżałam skulona na łóżku ciągle płacząc. Czułam się jak ostatni dziwka na ziemi. Bóg mnie skaral za to że zdradziłam Louisa. Skarał mnie tym dzieckiem którego nienawidziłam. Nie chciałam go. Nie wiedziała czyje ono jest. Louisa, Zayna czy może Harrego ? Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle jak dziś. Wywlekłam się z łóżka i cała zapłakana powędrowałam do pokoju Liama. Reszta chłopców siedziała na dole oglądając filmy. Podeszłam pod jego drzwi i zapukałam

- proszę - usłyszałam radosny głos

Niepewnie pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Payne widząc w jakim stanie jestem zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie przytulając mnie.

- Hope, co się stało ? Czemu płaczesz ?
- Liam ja, ja jestem w ciąży - powidziałam szlochając
- ale jak to ?
- no normalnie. Dziecko, wózki, pieluchy . Nadal nie kumasz ?
- rozumiem, mówiłaś Louisowi ?
- nie, i nie mam zamiaru mówić. Nie chcę tego dziecka, chcę usunąć ciąże
- CO ?! - wydarł się - czy ciebie pojebało ?
- nie, ja gadam serio
- ale dlaczego chcesz to zrobić ??
- bo nie wiem czyje to dziecko - powiedziałam oddalając się od niego i siadając na łóżko
- jak czyje ?
- bo, ja zdradziłam Lou - schowałam twarz w dłonie i jeszcze bardziej sie poryczałam
- z kim ? Kiedy ?
- z Harrym ..
- Stylesem ? - krzyknął
- tak, ale nie przerywaj mi. I jeszcze z .. Zaynem
- kpisz sobie ze mnie czy jak ?
- nie ! Ja gadam naprawdę. Z Hazzą w dniu ślubu taty a z Malikiem w poprawiny

Liam nic nie odpowiedzial tylko stał i gapił się we mnie jak w obrazek. Ja uciekłam wzrokiem na podłogę i plakałam. W tym momencie do pokoju wszedł Louis. Miał zaczerwienione od łez oczy więc jak mniemam usłyszał naszą rozmowę. Gwałtownie podniosłam się z łóżka i chciałam uciec ale poczułam bezwładność w nogach. Zakręciło mi się w głowie i z hukiem upadłam na podłogę.

Obudziłam się w szpitalnej sali. Kątem oka zpojrzałam w prawo i zobaczyłam Louisa przy moim łóżku. Zamknęłam oczy i pozwoliłam aby moje łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Lou to zauważył bo zerwał się i podszedł do mnie.

- nie płacz - powiedział i pocałował mnie w czoło
- Louis, jak ty możesz ze mną rozmawiać i być tutaj ? Przecież jestem zwykłą szmatą. Powinnam umrzeć, daj mi spokój ok ?
- nie mów tak o sobie. Kocham cię zrozum. Wybaczam ci tą zdrade bo będziemy mieli dziecko. Chce dla nas jak najlepiej !
- ale skąd masz pewność że to twoje dziecko ? - spytałam przez łzy
- bo jesteś w 5 tygodniu a wesele było tydzień temu. No chyba że robiłaś to z nimi już wcześniej ..
- NIE ! - wydarłam się - ja nie wiem co mi na tym weselu odbiło i nie zwalam winy na alkohol bo to ja spierdoliłam sprawę. Najlepiej będzie jak zniknę z waszego życia .
- nigdzie nie znikasz, tylko błagam cie o jedno
- tak ?
- zakończ to co jest między tobą Harrym i Zaynem, tylko o tyle proszę

2 DNI PÓŹNIEJ

Jesteśmy już w domu. Po powrocie ze szpitala odbyłam poważną rozmowę z Zaynem i Hazzą. Nie byli zadowoleni tym a ja płakałam gdy oznajmiałam im koniec. Bałam się gorszej reakcji ze strony Louisa i że przeze mnie zespół się rozpadnie. Wiem że jestem dziwką. Dziecko jest Louisa ale cała trójka zgodziła się poddać testom na ojcostwo po urodzeniu. Nie chce tego dziecka, jestem jeszcze za młoda. Mogłam pomyśleć o tym wcześniej. Tata się do mnie nie odzywa a Anne ciągle pierdoli że zagrałam na uczuciach jej syna. No sorry kurwa ale to on jako pierwszy zaciągnął mnie do łóżka. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Niby pogodziłam się z Lou ale wiem że boli go ta zdrada. Cała piątka mnie unika. Carter tak samo. Gdy się dowiedziała o moim romansie nawet na mnie nie patrzy.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i oglądaliśmy jakiś film romantyczny. Chłopaki i Carter rozsiedli się na dużej kanapie, pili piwo i zajadali się czipsami. Ja siedziałam skulona na fotelu i próbowałam powstrzymać łzy które jak pojebane cisły mi się do oczu. Miałam dość tych śmiechów. Wstałam i poszłam na góre do pokoju Louisa. Wyciągnęłam jakąś walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Spakowaną walizkę wystawiłam na balkon żeby nikt nie zauważył i po cichu wymknę się w nocy. Dochodziła 22 więc całe towarzystwo z dołu zaczęło zbierać się do swoich pokoi. Gdy Lou przekroczył próg drzwi nawet się do mnie nie odezwał. Dobijały mnie jego słowa ze szpitala " kocham cię, wybaczam ci zdradę " gówno prawda. Wiedziałam że najchętniej wyjebał by mnie z domu żebym nigdy nie wracała. Położył się na łóżku i bez słowa zasnął. Wyciągnęłam jakiś notes z biurka i napisałam króciutki list.

" LOUIS !

 Wiem że mnie teraz nie nawidzisz. W pełni cię rozumiem, wiem że w twoich i chłopców oczach jestem najgorszą dziwką na ziemi. Nie musisz już mnie tutaj widywać. Wyprowadzam się do Wolverhampton , do domu. Być może tam poddam się aborcji bo nie chce tego dziecka. Będzie mi przypominało o tobie a tego nie chcę. Przepraszam że cię zraniłam.Wiem że nie chcesz mnie znać dlatego ci to ułatwiam. Żegnaj.

                                        HOPE . "

_____________________________

kolejny zjebany rozdział. KURWA -,-
pisałam przy Ed Sheeran - The a team *____*
jeśli chcecie być informowani o nn to zostawcie nicki z Twittera w komentarzu :D

niedziela, 29 stycznia 2012

Dwadzieścia jeden

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Leżałam w łóżku Louisa w ich domu w Londynie. Chłopcy musieli przerwać koncert gdyż ponieważ w poniedziałek od razu po weselu nie odpuścili sobie koncertu. Horan za dużo wypił i nadal go wtedy trzymało. Chciał rzucić się na tłum fanek które go nie złapały i biedny złamał rękę i skręcił kostkę. Nie tyle biedny Niall, co Carter która musi wytrzymać bez seksu kolejny tydzień. [*] . Wspolczuję im. Pogodziłam się z Harrym. Udobruchał mnie gorącym seksem. Tak, jestem z nim. Tzn. jestem ale nie jestem, no wiecie. Nikt o tym związku nie wie. Harry wie że kocham Lou dlatego przy chłopakach traktuje mnie tylko jak siostre. Gdy zostajemy sam na sam to jebiemy sie w każdym miejscu w domu. To samo z Malikiem. Wtedy na weselu aż taka nie byłam, no co wy. Mam dość mocną głowę a chciałam Zayna przetestować. No i bumm. Wiedziałam że jest we mnie zakochany. Sprawa z Zaynem jest dokładnie taka sama jak z Hazzą. Nikt o nas nie wie. Nawet Lou nic nie podejrzewa, i chwała Bogu.
Usłyszałam wchodzenie po schodach. To pewnie był mój chłopak który wracał z Tesco z zakupów. Gdy przekroczył drzwi pokoju chciałam podejść i pocałować go ale zamiast tego biegiem popędziłam do łazienki.

- Hope, co jest ? - spytał mój chłopak który trzymał moje włosy gdy ja siedziałam z głową w kiblu
- to pewnie przez ten karmelowy popcorn który polecał nam wczoraj Niall - powiedziałam podnosząc się i sięgając po szczoteczkę do zębów
- napewno ?
- tak, co innego to możż .. - przerwałam i spojżałam w oczy Louisa
- czy ty możesz być w
- nie kończ nawet tego zdania - krzyknęłam
- w ciąży - westchnął
- mówiłam nie kończ !
- ale jest taka opcja ?
- nie wiem
- idź do lekarza
- nie, jeszcze za wczas. Jak jutro to się powtórzy to pójdę. Na razie nie dmuchajmy na zimne okej ?
- no ok .
- ide jeść, głodna jestem
- JEŚĆ ? - wydarł się - kolejny objaw
- Tomlinson ciołku, nie jadłam dziś śniadania
- aha, faktycznie
- ej ale ja nie jestem w ciąży Lou, nie ma takiej opcji nawet więc nie zawracaj sobie tym głowy ok ?
- postaram się - wysilił się na uśmiech i pocałował mnie

Podreptałam na dół do kuchni. Siedział tam Hazza i Zayn. Kuurde jak mnie kusiło żeby każdego z nich pocałować. Moi dwaj mężczyźni. Usiadłam przy stole naprzeciw nich i ciągle uśmiechałam się sama do siebie

- czemu się uśmiechasz siostro ? - spytał Harry
- nie nic. przypomniało mi się tylko jak Horan leciał z tej sceny

Cała nasza trójka wybuchnęła głośnym śmiechem. Biedny Zayn aż zaczął się dławić jajecznicą którą akurat konsumował. Wykorzystałam okazję i podeszłam do niego żeby poklepać go po plecach a w między czasie drugą ręką powędrowałam w jego krocze na co mulat uśmiechnął się pod nosem. Całe szczęscie że Styles tego nie widział gdyż był zajęty grzebaniem w komórce. Cały czas martwiły mnie te poranne mdłości. Postanowiłam jednak udać się do apteki po test ciążowy. Na wszelki wypadek kupiłam 4. Gdy byłam już w domu powędrowałam do łazienki. Zamknęłam się na klucz i wykonywałam testy jeden po drugim. Wszystkie cztery wyszły pozytywnie. Zaklnęłam pod nosem i poszłam do pokoju rzucając się na łóżko i wybuchając głośnym płaczem. Nie dość że byłam w ciąży to jeszcze nie wiedziałam z kim. Miałam przecież 3 partnerów. Powinnam umrzeć ...

____________________________

nie wyszedł mi ten rozdział tak jak chciałam -,-
nie dostałam szlabanu XDDD to pewnie przez moje zielone oczy które każdego biorą na litość XDDD
zaczęłam właśnie ferie ^.
będe dodawała rozdziały codziennie co jest u mnie normalne XD

follow on tt : @HazzaConda

KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM WAS ;*

piątek, 27 stycznia 2012

Dwadzieścia

Gdy się obudziłam było jeszcze ciemno. Chwyciłam leżący gdzieś na łóżku telefon i sprawdziłam godzinę 7:06 . Kuźwa spałam tylko 5 godzin ? Wywlekłam się z łóżka ,założyłam szlafrok i zobaczyłam leżącą na nim osobę. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć lecz kac morderca dawał się we znaki. Podeszłam do owej osoby i ściągnełam z niej kołdrę . JAPIERDOLETOHARRY. On był nagi, ja w sumie też. Czy my ... Nie, to nie możliwe. Przecież ja mam chłopaka, on o tym doskonale wie. Kurwa, pewnie podał mi na weselu pigułkę gwałtu czy coś. JESUSMARIJA. Szarpnęłam go za włosy na co tylko zawył i podniósł głowę z poduszki.

- witaj piękna królewno, jak było ? - spytał z tym swoim durnowatym uśmieszkiem
- ty chuju - podeszłam do niego i walnęłam go w pysk z liścia - co ty mi dosypałeś ??
- nic takiego
- wynoś się ! - wydarłam morde
- ale ..
- Styles ubieraj się i wynoś z mojego pokoju. I radzę żeby nikt się nie dowiedział co stało się tej nocy bo pożałujesz, zrozumiano  ?
- dobrze, a dostanę chociaż małego buziaka ?
- wyjdź ! - wskazałam ręką na drzwi

Harry posłusznie ubrał się i opuścił mój pokój. Usiadłam na łóżku i chowając twarz w dłoniach zaczęłam płakać. Boże co ja zrobiłam. Zachowałam się jak szmata wobec Louisa. Dziś na poprawinach nie tknę żadnego alkoholu. Źle na mnie wpływa. Gdy się otrząsłam udałam się do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiela następnie ubrałam się w dres i zrobiłam lekki makijarz żeby nie straszyć ludzi w hotelu. Zajęło mi to ponad godzinę. Postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka.

- halo ? - odezwał się głos w słuchawce
- hej kochanie, to ja. I jak tam Lottie ?
- no witaj skarbie. No nie najgorzej ale nie najlepiej. Przepraszam cię ale nie zjawię się dziś na poprawinach - odrzekł z smutkiem w głosie - muszę zostać przy niej bo mama siedzi w domu i zajmuje się Fizzy i bliźniaczkami. Nie gniewasz się za to ?
- nie, no co ty
- masz jakiś dziwny głos, stało się coś ? Płakałaś ?
- nieee, ja po prostu za dużo wypiłam i kac mnie męcze - zaśmiałam się do telefonu - naprawdę nic mi nie ma. Nie martw się
- wierzę ci. Jeszcze raz cię przepraszam ..
- ale nie masz za co. Przecież to twoja siostra i musisz przy niej być
- baw się dobrze skarbie, pa. Kocham cię
- ja ciebie też - powiedziałam po czym się rozłączyłam.

Był niedzielny poranek. Słońce wschodziło na piękne, błekitne niebo. W Doncaster o tej porze jest bardzo cicho. Udałam się więc do jakiegoś czynnego supermarketu po coś do jedzenia. Kupiłam 2 ciepłe bułeczki oraz nutellę. Wykorzystałam również okazję i zaopatrzyłam się w aspirynę . Gdy dotarłam do hotelu na zegarze była 10. Mam jeszcze 3 godziny do dalszego ciągu zabawy . Zrobiłam sobie śniadanie i popijając herbatę przeglądałam różne plotkarskie serwisy. Błagałam tylko żeby nie było żadnych zdjęć jak opuszczam przyjęcie z Hazzą. Chwała panu o tej porze nie czili się żadni paparazzi. Gdy zjadłam poszłam do pokoju Nialla i Carter. Zapukałam kilka razy ale nikt nie otwierał. Postanowiłam więc wejść. Ku mojemu ździwieniu Carter leżała w łóżku z Horanem przykryci tylko jedną kołdrą ? Łaaał . Jednak między nimi coś jest. Wyciągłam telefon z kieszeni i zapuściłam głośną muzykę przystawiając go do ucha Niallera. Blondyn od razu serwał się z łóżka i stanął przede mną w samych bokserkach.

- dzień dobry śpiący królewiczu - wyszczerzyłam się - budź swą piękną wybrankę i ogarnijcie się bo za 3 godziny mamy być w tym samym miejscu co wczoraj - powiedziałam po czym opuściłam pomieszczenie.

Następnie udałam się do pokoju Malika. Zayn był już ogarnięty i siedział na kanapie grzebiąc coś w telefonie. Obok niego siedział Liam wpierdzielający michę płatków czekoladowych Hazza gapiąc się na mnie jakby mi druga głowa urosła.

- Zayn, Liam ,za 3 godziny widzimy się tam gdzie wczoraj - wycedziłam i powędrowałam do swojego pokoju.

Gdyby u Zayna nie było Harrego może weszłabym do niego i pogadała ale jakoś nie mam ochoty widzieć się dziś z moim " bratem" który mnie wykorzystał. Ciekawe co na to Anne i tata. Nie zamierzałam im tego mówić ale chciałabym zobaczyć jej reakcję.

                                                                            ***

Dochodzi godzina 20 i wszyscy zajebiście się bawią. Już nawet przestałam zwracać uwagę na Harrego który nieustannie gapił się we mnie jak w obrazek. Wywijałam na parkiecie jak szalona. Horanek siedział z Carter gdzieś w kącie i wymieniali się śliną a ja starałam dobrze bawić się bez Louisa. Byłam dosyć wstawiona i cały świat wirował wokół mnie. Nagle gitarzysta, który przygrywał gościom zaczął śpiewać

- a teraz idziemy na jednego, a teraz idziemy wódke pić.

Wszyscy momentalnie zmyli się z parkietu i zasiedli do stołu obalając kolejne flaszki. Siedziałam między Gemmą i Zaynem. Zaczęłam co chwila szturchać mulata aż w końcu się odezwał .

- czego mnie sturzasz ?
- chooodź tańczyć Zaynuś - zrobiłam słodkie oczka
- nie mam ochoty, nogi mnie bolą
- no weź nie pierdol, ze mną nie zatańczysz ? No błagam cię - posłałam mu mega smala
- no niech ci będzie - odparł i wstał z miejsca prowadząc mnie na środek sali

Leciała jakaś wolna piosenka więc wtuliłam się w Malika i dałam ponieśc się muzyce. Czułam że Zayn jest nieco skrępowany i nie trzyma mnie. Chwyciłam jego ręce i położyłam na swojej dupci jeszcze bardziej się do niego przysuwając i oplatając rękoma jego szyję. Czułam na sobie jego ciepły oddech. Gdy piosenka się skończyła pociągłam Zayna za sobą w stronę kuchni.

- Hope, co ty wyrabiasz ? - spytał zatrzymując się
- ciiii, chodź za mną
- jesteś pijana ..
- jaka ? kochana ? awww Zayn, ale mi pochlebiasz - gadałam aż mi się język plątał
-nie, za dużo wypiłaś Hope. Nigdzie nie idę .
- no weź Malik. Wiem że chcesz mnie przelecieć.Widzę to w twoich oczach. Widzę jak na mnie ciągle patrzysz. Zróbmy to tu i teraz. Nikogo nie ma. Jesteśmy kompletnie sami a na dodatek nikt nie widział że tutaj idziemy i .. nie ma z nami Louisa. Jestem cała twoja - wyszeptałam mu do ucha po czym namiętnie pocałowałam

Dopadła nas rządza namiętności i po chwili zostaliśmy oboje w samej bieliźnie. Leżałam na blacie kuchennym a Zayn całował mnie od szyi w dół. Powiem że robił to lepiej niż Louis. Tomlinson jest taki .. taki delikatny a Zayn to prawdziwy bad boy . Tym razem byłam w pełni świadoma tego co robię. Może to dziwnie zabrzmi ale pragnęłąm tego jak wody .

__________________________

JAACIE XD ALE ZROBIŁAM Z HOPE SZMATĘ JAKICH MAŁO o______O
ale to dopiero zaczyna się komplikować XD zrobię tu małą rozpierdziuchę. Tzn. postaram się ale nie wiem czy wyjdzie mi to tak jak chcę :D
P.S nie wiem kiedy dodam kolejne rozdziały . Mama dziś jest na wywiadówce a mam na semestr jedą 1 , kilka 2 i 3 . Szlaban mam na 100% pewny gdyż moja rodzicielka oznajmiła mi to dziś rano. Dziękuje , kocham was .

czwartek, 26 stycznia 2012

Dziewiętnaście

Obudziłam się kompletnie naga w objęciach mojego również nagiego chłopaka. To była zdecydowanie najlepsza noc w moim życiu. Podniosłam się z łóżka wyciągłam jakieś ubrania i udałam w stronę łazienki. Wzięłam szybki, odświerzający prysznic i pomalowałam się. Gdy wracałam zauważyłam że Lou już nie śpi i odziewa swoje seksowne ciało.

- jak się spało ? - spytał podchodząc do mnie i całując
- było niesamowicie - powiedziałam odrywając się od niego i ścieląc łóżko
- a jak tam wczorajsze spotkanie w gronie prawie rodzinnym ?
- wyszłam na pajaca, wyobraź sobie że odpicowałam się w kiece i szpilki a okazało się że jedziemy się wspinać no i oni mieli dresy założone . Myślałam że im nogi z dupy powyrywam. Ja nienawidzę sukienek, a właśnie, masz kochanie garnitur ? Dzisiaj ślub i .. kurwa mam sukienkę ..
- nie przesadzaj, we wszystkim ci pięknie - powiedzał całując mnie w policzek - mam garnitur o to się nie martw - puścił mi oczko i opuścił mój pokój

Dochodziła godzina 12 . Ślub miał być o 15 więc pozostały mi 3 godziny na odpicowanie się. Umówiłam się do fryzjera na 12:30. Tata powiedział Carter że może przyjść z Niallem jako osoba towarzysząca. Fajnie się składa że będziemy razem. Musiałyśmy jeszcze skoczyć do galerii po jakąś sukienkę dla niej. Wzięła beżową bombkę i do tego białe bolerko i białe szpilki. Ja, Carter i Gemma powędrowałyśmy do najlepszego (podobno) fryzjera w mieście. Siostra Hazzy zrobiła sobie loki, Carter jakiegoś fikuśnego koka a ja miałam zwyczajne fale . Z salonu fryzjerskiego wyszłyśmy o 14. Jeszcze godzina. Ruszyłyśmy do hotelu i wskoczyłyśmy w nasze kiece. Wyglądałam jak dziewczyna. O Boże. Nie lubię wyglądać jak dziewczyna. Z chęcią ubrałabym jeansy, bluzę i trampki ale muszę się przypodobać mojej przyszłej mamie . Właśnie, mamie. Ciekawe czy będę mogła zwracać się tak do Anne. Moja mama zmarła gdy mialam 5 lat więc pamiętam ją jak przez mgłę. Ile bym dała móc do kogoś tak mówić. O wpół do trzeciej umówiliśmy się z chłopakami w moim pokoju. Wszyscy razem wyglądaliśmy jak stado przygłupów. Chłopacy w garniakach a my w sukienkach. O 14:50 podjechała po nas limuzyna. Tata i Anne pojechali osobnym samochodem. Slub odbył się o godzinie 15. Po skończonej mszy udaliśmy się na salę weselną. Wszędzie były balony i dekoracje niczym na ślub króla o.O . Tatusiek zaszalał trzeba przyznać. Anne miała niesamowitą sukienkę ślubną. Była śnieżnobiała a na dekolcie i plecach miała koronki. Tata miał czarny garnitur, białą koszulę i szary krawat. Był taki szczęśliwy. Pierwszy taniec odbyłam z moim chłopakiem. Tańczyliśmy przytuleni do siebie dopóki beszczelnie nam nie przerwano.

- można prosić - spytał Hazza zacieszając
- jasne - odpowiedziałam z uśmiechem i odkleiłam się od Louisa
- jak tam siostro ? - spytał trzymając mnie w talii
- nawet dobrze, a u ciebie ?
- zajebiiście. Nawet nie wiesz jak się ciesze że nasi rodzice biorą ślub. No i jakby nie patrzeć za kilka miesięcy pojawi się nam mały Walker w rodzinie
- no tak, alee .. wolisz brata czy siostre ?
- mam 2 siostry więc teraz brat by się przydał
- a ja mam brata i siostrę i nie wiem co wole - zaśmiałam się
- jak będzie brat, to naucze go śpiewać, będzie 6 członkiem zespołu
- tylko że zanim on podrośnie to ty będziesz wnuki bawił
- eej, no coś ty. Do wnuków mi daleko
- kto wie - puściłam mu oczko - ale ciekawe do kogo to dziecko będzie podobne
- a ty jesteś podobna raczej do taty czy mamy ?
- 100% tata. wszystko mam po nim - uśmiechnęłam się
- więc niech dziecko poda się na Damona i jak to będzie dziewczyna niech będzie taka śliczna jak ty - posłał mi ciepły uśmiech i zamrugał swoimi pięknymi oczami

Godziny mijały nam bardzo szybko i nim się zorientowałam była godzina 22 . Nagle Lou czytając sms podskoczył ze swojego miejsca wylewając przy tym flaszeczkę wódki

- co się stało kochanie - spytałam chwytając go za ręke
- Lottie jedzie do szpitala, ma zapalenie wyrostka. Jadę do niej
- mam jechać z tobą ?
- nie, ty zostań. Wezmę taksówkę, widzimy się jutro ok ?
- tak, jasne - powiedziałam i pocałowałam go - pozdrów ją ode mnie
- ok - odparł i opuścił salę

Godzina 1 . Wszyscy najebani w trzy dupy siedzieliśmy przy stole i opowiadaliśmy o byle głupotach. Moje oczy zaczęły się zamykać co zauważył Harry .

- może pojedziemy do hotelu ? - spytał z troską w głosie
- tak, jasne. Zaraz zasnę - uśmiechnęłam się
- no widze właśnie - powiedział po czym odszedł od stołu prowadząc mnie do wyjścia

Przed wyjściem czekała na nas limuzyna. W drodze do hotelu zaczęłam przysypiać. Gdy dotarliśmy na miejsce wyczłapałam się jakoś z pojazdu. Strasznie bolały mnie nogi więc ściągnełam buty i poszłam boso do windy. Dobrze że Harry nie był tak pijany jak ja i wiedział do którego pokoju ma mnie prowadzić. Gdy otworzył drzwi weszłam do środka.

- możesz wracać jak chcesz, ja idę spać - powiedziałam oświecając światło
- chce tutaj zostać, z tobą - powiedział po czym zakluczył drzwi i przysunął się do mnie
- Harry, co ty robisz ? - spytałam gdy zauważyłam że jego usta zbliżają się do moich
- ciii, nic nie mów - zamknął moje usta pocałunkiem

Oderwałam się od niego i stanęłam w odległości 2 metrów

- Harry, nie powinniśmy, od wczoraj ( jest prawie 2 w nocy więc już od wczoraj bo ślub było 15 XDDD ) jesteśmy rodzeństwem
- tak, ale z innego ojca i z innej matki - powiedział ponownie się przysuwając - jedna noc Hope, daj mi jedną noc, dobrze ? - spytał ponownie zatapiając swoje wargi w moich

Nie mogłam nic odpowiedzieć. Styles rzucił mną o łóżko i zaczął rozbierać. Nie zorientowałam się nawet kiedy byłam kompletnie naga a on wypełniał mnie swoją ogromną hazzacondą. Nie byłam świadoma tego co robie. Właśnie zdradzałam mojego chłopaka z jego najlepszym przyjacielem a moim .. bratem w sumie. JAPIERDOLE .

_________________________________

będe tutaj mieszać ile się tylko da XD hahahah. Tylko Olga i Weronika oraz moja wszechmocna siostra wiedzą jak potoczą się losy Hope XDDD.
zabijecie mnie chyba za kolejne rozdziały XD

JAK JA WAS ROZPIESZCZAM O___o 2 ROZDZIAŁY DZIENNIE DOSTAJECIE XD.
NO ALE ODPŁACACIE SIĘ KOMENTARZAMI I WCZORAJ BYŁO PONAD 2TYS. WEJŚĆ.
DZIĘKUJE, KOCHAM WAS

Osiemnaście

Stałam przed gigantyczną ścianką wspinaczkową. Bym chyba musiała posiadać skrzydła żeby się tam wydrapać.

- co tak stoisz jak widły w gnoju ? - spytał Harry zjawiając się obok mnie
- matko, Hazza , wystraszyłeś mnie - uderzyłam go z pięści w ramię
- przepraszam - wyszczerzył się - a teraz pozwól że cie zapnę i wspinamy się
- no niech ci będzie - wzruszyłam ramionami

Styles zakładał mi coś majtkopodobne z jakimiś klamrami od których wychodziły linki. Boże, jak ja tam wejdę to chyba dostanę nobla. Na całe szczęście byliśmy w miejscu wynajętym. Czyli żadnych fanek, paparazzi i tym podobnych. Gdy skończył mnie zapinać chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy męczącą wspinaczkę. Najgorsze było że gdy noga mi uślizgła wisiałam w powietrzu niczym kukiełka. Po godzinnej męce udaliśmy się wszyscy do Milkshake City gdzie tata z Anne oznajmili Gemmie zaręczyny. Dziewczyna była lekko zszokowana ale bardzo się cieszyła

- więc kiedy macie zamiar wziąść ślub ? - spytałam
- w sobotę - odpowiedziała z uśmiechem Anne
- w tą ? - powiedziałam cieco głośniej bardzo ździwiona
- no tak
- ale to jest już jutro
- i co z tego ? - wtrącił tata
- nie mam się w co ubrać ..
- ja też - dodała Gemma
- więc jedźcie na zakupy - powiedział biorąc łyk swojego czekoladowego shake'a
- tsa, a kasę zarobię pod latarnią wiesz ?- wycedziłam
- jaa wam zafunduję - wydarł się uradowany Hazza - muszę się troszczyć o wygląd moich sióstr - puścił mi oczko - zabierajcie swoje klamoty i jedziemy na szoping, ja też muszę jebnąć sobie jakiś garniak - wyszczerzył się
- to ja zadzwonię po taxi - powiedziałam wyciągając telefon

Po jakiś 20 minutach nadjechał żółty pojazd. W trójkę wsiedliśmy i pojechaliśmy do galerii handlowej. Muszę przyznać że Hazza naprawdę zna się na modzie. Dla mnie wybrał purpurową sukienkę za kolano bez ramionczek, do tego śliczne, czarne, błyszczące bolerko i cudowne biała buciki na lekkim obcasie. Dla Gemmy wybrał podobną sukienkę do mojej tylko że czarną i do tego purpurowe bolerko takie jak ja mam czarne. Buty miałyśmy takie same. On sam kupił sobie garnitur, jakieś trzewiki i zajebistą srebrną koszulę a do tego czarny krawat. Był odpicowany niczym struś w Boże Ciało. Dostałam od taty SMS że mamy jechać prosto do hotelu co również uczyniliśmy.
Weszłam do swojego pokoju nie oświecając nawet światła. Walnęłam zwłokami o łóżko i wydałam z siebie któtkie

- padam na ryj .
- czyli żadnego seksu dziś ? - spytal jakiś głos
- Boże Święty, Louis ! - wydarłam się - co ty tutaj robisz ?? Chcesz żebym na zawał padła ?
- no jasne że nie, ale tęskniłem - powiedział po czym oświecił lampkę nocną
- zgaś - oznajmiłam
- ale dlaczego ?
- dlatego - odparłam po czym rzuciłam się na niego .

Lou posłusznie zgasił lampkę a ja siedziałam na nim okrakiem namiętnie całując go. Po chwili zostaliśmy oboje w samej bieliźnie. Zeszłam z Louisa dobierając się do jego bokserek. Wyciągnęłam z nich ogromną marchewę i zaczęłam robótki ręczne XD . Słyszałam jak Louie cicho jęczy z podniecenia. Natępnie rzucił mną na łóżko ściągając mój kremowy stanik w koronkę i delikatnie pieścił moje bułeczki. Językiem schodził coraz niżej aż dotarł do czarnych majtek w których miałam normalnie ocean spokojny. Jednym ruchem pozbawił mnie majtek i zaczął całować moją wilgotną muszelkę. Było mi zajebiście. Cichutko pojękiwałam z przyjemności. Następnie wbił we mnie swojego wielkiego freda i rżnął mnie jak nigdy dotąd. Myślałam że przebije mnie na wylot. Uprawialiśmy najdzikszy sex jaki świat widział. Gdy skończyliśmy Lou zorientował się że nie założył prezerwatywy i skończył prosto we mnie. Modliłam się tylko by nie zajść w ciąże bo tata by mnie zamordował

_______________________________

18 miałam dać w 18-ste urodziny Harrego ale do nich pozostało jeszcze 5 dni i chyba umarlibyście jak mniemam XD

żyć mi sie nie chce, wszystkiego i wszystkich mam dość. Dziękuje serdecznym nauczycielom że rozpierdalają moje zycie na drobne kawałeczki. Gincie -,-

p.s sorry za taki dirty koniec . 

środa, 25 stycznia 2012

Siedemnaście

- tak ? - spytał przełykając głośno ślinę, widziałam że jest troszkę zdenerwowany
- bo wiesz ..
- zrywasz ze mną ?
- nie, tylko ...
- no mów szybciej
- KOCHAM CIĘ GŁUPKU - wykrzyczałam i rzuciłam mu się na szyję namiętnie go całując
- Boże, Hope. Ty powinnaś siedzieć w wariatkowie razem z Caroline w pomieszczeniu 2mx2m - zaśmiał się
- jakbyś zobaczył swoją mine, hahahah. Bezcenna - zaczęłam się napierdalać. Po chwili nie wiedziałam czemu o_____O
- dobra, skończ - powiedział - wracajmy do hotelu. dochodzi 16 a musisz być na kolacji z twoim ojcem, Harrym i Anne - uśmiechnął się
- i jeszcze Gemma, nie zapomnij o niej - poprawiłam go
- ah tak, siostra Harrego .

Wracając rozmawialiśmy dużo na temat Horanka. Lou powiedział że Nialler zamierza spytać dziś Carter czy pojedzie z nami w trasę. Zostało jeszcze jakieś 5 miesięcy. W sumie zajebiście by było gdyby się zgodziła. Carter to fantastyczna, miła dziewczyna. Nie przejmuje się fankami Nialla które jadą po niej na twitterze, wręcz przeciwnie odpisuje im miłymi słowami. Ja ją podziwiam bo gdyby mi jakaś dwunastoletnia lalunia w różowej sukieneczce pisała "umrzyj szmatko" to zadzwoniłabym do mojego Romualda, który ma stato pięciuset nindży i zajebali by małego skurwysyna XD. W drodze do hotelu napotkaliśmy również fanki które chciały zrobić sobie zdjęcie z Louisem. On był dla nich bardzo miły, rozmawiał, uśmiechał się i żartował. Przyglądałam się temu wszystkiemu z boku gdy nagle dostałam sms .

                                      od:Hazza
                               " witaj o zacna moja siostro. Radzę ci się pośpieszyć gdyż ponieważ moja mama i twój ojciec wydrapią ci oczy. Jesteś spóźniona już 10 minut.
                                                                                                                                                                                          Twój brat "

- głupek - powiedziałam sama do siebie

Podbiegłam do Louisa i powiedziałam mu na ucho żeby został z fankami a ja lecę do hotelowej restauracji.
Najpierw wbiegłam do swojego pokoju żeby jakoś godnie wyglądać. Z racji że oficjalnie ogłoszą swoje zaręczyny postanowiłam zaszaleć. Ubrałam jakąś kremową kiece, dupne szpilki na 10 cm obcasie i rozpuściłam włosy. Wyglądałam jak klaun. Pierwszy raz miałam na sobie sukienkę. Nawet do 1-szej komuni świętej chciałam założyć jeansy lecz tacie udało się mnie wcisnąć w sukienkę. Pobiegłam po schodach na dół do restauracji. Pomińmy fakt że mało zębów nie straciłam na barierce jak przepadłam.Gdy byłam na miejscu rozglądałam się po całej sali szukając taty i reszty. Po chwili ktoś do mnie zadzwonił, to był ojciec

- gdzie wy jesteście ? - wydarłam się do telefonu a wszyscy w restauracji popatrzyli na mnie jakbym od czubków uciekła
- zmiana planów, wyjdź przed hotel. Tam czekamy.

Wkurwiona odwróciłam się na pięcie i udałam się do wyjścia. W drzwiach stała Gemma, Anne, Hazza i tata. Byli ubrani w .. DRESY ?

- coś ty się tak odpierdoliła jak borówka w święto lasu ? - spytał Harry wybuchając głośnym śmiechem
- no bo .. - zaczęłam
- ładna sukieneczka - dodał tata - wyglądasz słodko .
- TATOOOOOOO - wydarłam się - CZEMU NIC MI NIE POWIEDZIAŁEŚ ŻE MAM ZAŁOŻYĆ DRES ? WYGLĄDAM JAK JAKAŚ NO NIE WIEM, SŁIT SIKSTIN .
- plany się troszeczkę zmieniły
- Tato, gdzie my jedziemy ?
- Anne uwielbia się wspinać. Mamy małą ściankę wspinaczkową, tam pojedziemy
- ty sobie chyba żartujesz, tak ? Ja w tej kiecy będę się wspinała ? No wayy .
- mam w plecaku jakąś koszulke i gacie - rzucił Harry - a teraz jedziemy

Tyaa. Magnaci jeżdżą białą limuzyną w dresach. Like a boss . Gdy dojechaliśmy na miejsce porwałam torbe Harolda i popatatajałam do najlbliższego wuceta żeby ściągnąć z siebie to kosmiczne przebranie zanim ktokolwiek mnie zobaczy. Założyłam koszulkę z Jack'a Wills'a i do tego granatowe gatki do kompletu. Chwała Bogu że Kędzierzawy miał jeszcze dodatkową pare trampek bo nie wiem czy dałabym radę wspinać się w tych szpilkach

_________________________________-

taka prośba: jeżeli czytacie to komentujcie :D .
wgl. to KOCHAM WAS W CHUJ NIESAMOWICIE !
MAM OPOWIADANIE OD 8 STYCZNIA I UWAGA PONAD 11TYS. WYŚWIETLEŃ ! *__*
PODZIWIAM ŻE CZYTACIE TE GŁUPOTY, JESZCZE RAZ WAM POWIEM ŻE WAS KOCHAM !

Szesnaście

- kogo to numer ? - spytałam szarpiąc go za rękaw - tej suki Caroline ? - wydarłam się
- niee, ocipiałaś ?
- więc ?
- mojej mamy - powiedział gapiąc mi sie prosto w oczy a mi aż morda z wrażenia opadła
- ty sobie żartujesz, prawda ??
- nie, sama zobacz - pokazał mi numer tej samej kobiety z którą telefonował tata, przy numerze była nazwa kontatu " MAMUSIA "
- ej, ale to nie może być prawda, no co jeżeli oni, no wiesz...
- masz na myśli ślub ?
- no tak, wtedy będziesz moim .. bratem ?
- no tak jakby..
- aaa - wydarłam się - zawsze chciałam mieć brata ! - wyszczerzyłam się
- a ja mam już jedną siostrę i nie wiem czy chcę drugą - spojrzał na mnie jakoś dziwnie
- szkoda - wykrzywiłam usta w małą podkówke
- żartowałem ! Byłabyś najlepszą siostrą pod słońcem - uśmiechnął się i mnie przytulił
- powiemy chłopakom ? - sppytałam odklejając się od niego
- no pewnie, muszą wiedziec - puścił mi oczko i pociągnął w stronę drzwi

Wszystkie paczałki były skierowane na nas. Gdy powiedziałam chłopcom co jest grane to uwierzcie nie chcielibyście widzieć tych min : O_____________________O . Gdy nawijaliśmy jak najęci wpadła do nas Carter. Jej też oznajmiliśmy dobre wieści. Po godzinie pierdolenia na temat mojego ojca i matki Harolda do pokoju wpadł nie kto inny jak mój tatuś. Hazza spojrzał na niego i uśmiechnął się

- cześć tato - powiedział do niego puszczając mu oczko
- co ?
- nic - spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam
- wiemy wszystko tato - podeszłam do niego - wiem że spotykasz się z mamą Harrego, odkryliśmy to
- ale jak ? To miała być niespodzianka - zaczął udawać że mu smutno
- masz zbyt inteligentną córke - powiedziałam tuląc się do niego - opowiadaj ile już jesteście razem
- jakiś rok już
- CO ?! - spytałam razem z Harrym i wymieniliśmy się pytającymi spojrzeniami
- myśleliśmy że nic z tego nie będzie - oznajmił
- aleee . -zaczęłam
- ale jesteśmy zaręczeni. To wam chciałem powiedzieć
- JEEEEEEEEEEEEEEEST - zaczęłam drzeć się z Harrym i przytulaliśmy się do siebie
- zawsze chciałam brata, co z tego że z innej matki i ojca ale jednak , ciesze sie tatku - podeszłam do niego i dałam buziaka w policzek

W tym momencie weszła do nas Anne - mama Hazzy . Podeszła do ojca i dała mu namiętnego buziaka w usta. Jeejć jak to słodko wyglądało.

- skoro od Damona wiecie jedno, oznajmie wam drugi - spojrzała na mnie, Hazzę i ojca - będziecie mieli brata lub siostrę - uśmiechnęła się
- SERIO ? - wydarłam się
- no tak - posłała mi ciepły uśmiech - dobra, pogadamy na kolacji, musimy iść Damon - skierowała słowa do mojego taty i wyszli z pokoju.

Chwyciłam za ręke Louisa i wyszliśmy z hotelu. Udaliśmy się na mały spacerek do parku

- cieszysz się ? - spytał patrząc mi w oczy
- i to bardzo. Nawet nie wiesz jak długo czekałam aby znów zobaczyć szczęśliwego tatę
- więc ja cieszę sie razem z tobą
- Lou - zaczęłam puszczając jego ręke - bo ja muszę ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak to przyjmiesz ...

_________________________________

Teraz na złość wam zacznę pisać takie końcówki :D
i jak wam się owy rozdział podoba ? Dobry jest ?

wtorek, 24 stycznia 2012

Piętnaście

Po 2 dniach mogłam wyjść w końcu z tego jebanego szpitala. Pierwsze co to udałam się z chłopakami do KFC żeby porządnie sie najeść bo to co dostawałam wyglądało raczej jak wymiociny niż jedzenie -,- . Chłopcy postanowili zostać jeszcze tydzień w Doncaster. Nie tyle chłopcy co sam Nialler. Nigdy go nie ma w hotelu, ciągle spotyka się z Carter. To dobrze, pasują do siebie. Ja ciągle próbowałam rozkminić mój dziwaczny sen. Niby wszystko było by spoko, gdyby nie artykułu w gazetach że w tym psychiatryku Caroline torturowana jest przez jakieś dziwne moce. Wychodzi na to, że ninżdże są niewidzialne i dają wycisk tej starej szmacie. Ale faaaaaaaaajnie XDDD. Może się zapisze do tej ich całej agencji. Seksownie bym wyglądała w czarnym . Mniejsza, po wyjściu z KFC powędrowaliśmy w stronę hotelu. Wszyscy zgromadziliśmy się w moim pokoju bo tatuś chciał coś oznajmić.

- ej Malik - popchnęłam mulata - nie wiedz co ojciec od nas chce ?
- nie mam pojęcia, ale jakiś taki wesoły ciągle chodzi - odpowiedział zacieszając
- zauważyłam, ale na serio nic nie wiesz ?
- a co ja jestem wróżka ?
- w sumie .. to całkiem nieźle byś wyglądał ze skrzydełkami, różową cekinową sukieneczką i różką, może sobie znajdziesz jakąś dodatkową fuchę ? - parsknęłam śmiechem co uczyniła również reszta towarzystwa
- bardzo śmieszne, ale .. - zaczął przemowę lecz przeszkodził mu mój ojczulek
- witajcie dzieci - powiedział szczerząc się
- tato, nie jesteśmy dziećmi dla twojej wiadomości - odparłam oburzona
- no niech ci będzie, witajcie młodzieży - poprawił się
- sieema - powiedzieliśmy chórem
- mam dobrą wiadomość
- no więc ?
- albo nie, powiem wam przy innej okazji, pocierpicie trochę - powiedział wychodząc z pomieszczenia

Spojrzeliśmy wszyscy na siebie pytającym wzrokiem

- twój stary jest jebnięty - oznajmił Nialler wyciągając z kieszeni kiełbase o.O
- wiem, ale ciekawa jestem o co chodzi
- to go zapytaj. Jesteś jego córką i powie ci to jako pierwszej - odparł blondyn biorąc duży kęs kiełbachy
- masz rację Niall, ide go spytać - powiedziałam wstając z łóżka
- opowiec nam wszystkooo - wydarł się Lou ubierając skarpetki
- ta jasne spoko - uśmiechnęłam się i wyszłam

Szłam korytarzem i stanęłam przy drzwiach do pokoju taty. Gadał z kimś przez telefon. Postanowiłam posłuchać o czym pierdoli

- tak kochanie, na pewno im to powiem. (...) nie wiem czy są gotowi przyjąć tą wiadomość (...) no dobrze, powiem na sto procent dzis przy kolacji (...) no papa. Kocham cię

WAIT ... WHAT ? Mój ojciec nazywa kogoś "kochanie" a na koniec mówi "kocham cię" ? Coś tutaj nie tak. Pewnie się zakochał, może to chciał nam oznajmić? Postanowiłam za wszelką cenę zdobyć numer owej kobiety. Zapukałam do pokoju taty. Zastałam go udającego się w stronę łazienki

- gdzie idziesz ? - spytałam
- idę pod prysznic, chciałaś coś ?
- noo, masz możed piątke ? - poruszałam śmiesznie brwiami
- na łóżku obok telefonu jest portfel, zabierz sobie - powiedział zamykając za sobą drzwi łazienki

Chwyciłam szybko telefon taty i sprawdziłam ostatnie połączenie. Kobieta była zapisana jako "skarbek" więc nie znałam jej imienia. Wpisałam w swój telefon jej numer i prawdziłam czy taki mam, niestety. Wyciągłam z portfela piątke i pobiegłam do mojego pokoju z nadzieją że którys chłopak taki numer w swoim telefonie ma. Wleciałam do pomieszczenia jakby się paliło

- eej, co ci się stało ? - spytał Zayn machając moimi stringami
- Malik zostaw to bo nic nie powiem - zmierzyłam go wzrokiem
- no już dobra - rzucił majtami za siebie które wylądowały prosto na głowie Nialla
- kuurwa no, będe miał teraz uraz- powiedział oburzony strzepując stringi z blond włosów
- ej nie zgadniecie - zaczęłam - mój ojciec kogoś ma
- CO ?! - wykrzyknęli wszyscy gapiąc sie na mnie jakbym od czubów uciekła
- mam numer tej babki - oznajmiłam machając telefonem - niestety nie mam go na swojej liście kontaktów i jesteście mi potrzebni - wskazałam palcem na każdego po koleji - podam wam numer i sprawdzicie, ok ?

Gdy każdy wpisał zaczęłam wypytywać czy coś mają

- Zayn ? - spytałam
- nie
- Horanek ?
- yy, nie
- Lou ?
- przykro mi
- Liam ?
- niestety
- Hazza ?
- ...
- HARRY ! Masz coś ? - krzyknęłam
- o kurwa - powiedział po czym wstał i pociągnął mnie za ręke na korytarz

______________________________________________

Matko Boska XD 
ale się teraz wszystko zacznie rozkręcach XD wohooo .

DODAJE DZIŚ JUŻ 2 ROZDZIAŁ GDYŻ PONIEWAŻ NASZ RZĄD PODPISUJE ACTA I NIE WIADOMO CZY BLOGSPOT ZOSTANIE CZY BĘDZIE USUNIĘTY. CIESZCIE SIĘ PÓKI MOŻECIE .

Czternaście

Gdy otworzyłam oczy znajdowałam się w zupełnie obcym mi pomieszczeniu. Czułam się jak na kacu bo strasznie napierdzielała mnie głowa. Ile dałabym w tej chwili za jakiekolwiek środki przeciwbólowe. Wszędzie było jakoś ciemno. Dobitnie ciemno jak w dupie murzyna.

- HALOOO ?! - wydarłam się

Odpowiedziała mi cisza. Chwyciłam się za łeb który zaraz mi eksploduje. Macałam po kieszeniach w poszukiwaniu telefonu żeby poświetlić sobie ową drogę

- niech cie szlag Caroline, umrzyj - wysyczałam gdy zorientowałam się że ta wariatka jebnęła moim telefonem. - no kurwa jest tu ktoś czy nie ?!
- jestem - odpowiedział mi jakiś głos
- więc sie ujawnij, pedale
- tylko nie pedale wać panno
- więc jak się mam zwracać ?
- Romuald
- Ro co ? - skrzywiłam się
- Romual Anthony Stephan, jestem tajniakiem, nie mogę ukazać swojej twarzy
- więc Roo coś tam. Gdzie ja jestem ?
- w tajnej agencji
- no dobra, ale jak ja sie tutaj znalazłam ?
- ty śnisz
- skoro śnię, to dlaczego czuje ból który rozpierdala moją czachę ?
- pozwól że ci wytłumaczę. Zostałaś brutalnie pobita przez osobę dobrze ci znaną. Jesteś nieprzytomna w szpitalu ale śnisz. Więc tak jakby w szpitalu znajduje się tylko twoje ciało a dusza jest tutaj. Ale się nie martw. Z tobą jest wszystko ok, jesteś tylko lekko poobijana
- ale to nadal nie wytłumacza tego, że się tutaj znajduje ..
- mój szefunio jest wielkim fanem One Direction, najbardziej wielbi Harrego dlatego jesteś tutaj gdyż ponieważ szef nienawidzi Caroline Flack, jako iż ona ci nieźle wyjebała jesteś tutaj i rozmawiasz ze mną. Możesz się na niej zemścić. Mamy tutaj 100 dobrze wyszkolonych nindży ( dop.aut. nie wiem jak sie odmienia 'ninja' więc będe pisała nindża XDDD ) wybierz jednego, a on zajmie się Flakiem
- a kim jest twój szef jeśli mogę wiedzieć ?
- jest to kot z serem na głowie
- toś dojebał Romualdo - wybuchnęłam głośnym śmiechem - to więc wybieram ciebie i oddaj moją duszę mojemu ciału, ok ?
- jeśli chcesz - usłyszałam jak owy ktoś stepuje o.O

Powoli otworzyłam moje ciężkie powieki. Zobaczyłam na krzesełku obok łóżka Louisa rozwiązującego sudoku a na podłodze siedziała trójka ciamajd bijąca się o różową kredkę, jak mniemam coś malowali.

- Louis - wyszeptałam łapiąc ręką za głowę
- Hope - rzucił sudoku o podłogę i chwycił mnie za ręce - jak się czujesz ?
- głowa mnie boli - jęknęłam
- zawołam pielęgniarkę, żeby dała ci coś przeciwbólowego, czekaj chwile - powiedział po czym wstał i udał się w strone korytarz
- witaj śpiąca królewno - odparł Zayn zacieszając twarz
- yyeeee. siema , gdzie Hazza ? - spytałam
- poszedł do sklepu
- a po co ?
- no bo wiesz, Caroline rozwaliła twój telefon i Harry czuje sie winny i poszedł kupić nowy - wyszczerzył się
- a właśnie, co z nią ?
- Caroline ?
- nie kurwa, z Anną Wesołowską. - wykrzywłam się - no jasne że z Caroline - powiedziałam biorąc łyk wody która była na stoliku
- w wariatkowie siedzi
- w czym ?! - wydarłam się wypluwając wszystko na Malika
- no u czubów, w wariatkowie, szpital psychatryczny ...
- ale jak ona się tam znalazła ?
- jest pojebana, to wystarczy - uśmiechnął się a do sali wszedł Lou z pielęgniarką. Dostałam lek przeciwbólowy i znów zasnęłam

__________________________________

JA PIERDOOLE. 
już nie wiem co tutaj mam pisać -,-
chujowe to wszystko.

ED SHEERAN ! - zajebie cie za wytłumaczenie o co chodzi w Moments. CIĄGLE RYCZE *_*

niedziela, 22 stycznia 2012

Trzynaście

- Carter, zostawisz nas samych ? Niall się o ciebie pytał, idź do niego ok ? - usłyszałam za sobą znajomy głos
- jasne, już idę - odpowiedziała dziewczyna i udała się z powrotem na halę
- co w ciebie wstąpiło ? - spytał chłopak siadając obok mnie
- nie, nic - odpowiedziałam opuszczając głowę
- za długo cię znam, Hope . Wiem że bez powodu byś jej nie uderzyła
- Liam, ona chce was zniszczyć - spojrzałam na niego smutnym wzrokiem
- Caroline ? No co ty gadasz w ogóle . To jest po prostu dziewczyna Harrego, tak samo jak ty jesteś dziewczyną Louisa
- dziewczyna ?!
- tak, gdy wyszłaś ogłosili że oficjalnie są razem
- a to suka - powiedziałam pod nosem
- nie mów tak
- ale to prawda Liam, Caroline Flack to zwykła ździra która chce każdego z was zaliczyć i rozjebać zespół, ty tego nie rozumiesz ? - wykrzyczałam
- skąd ty o tym wszystkim wiesz ?
- mam nagranie, chcesz posłuchać ?
- w sumie, mam dużo czasu więc możesz puścić - odparł wzruszając ramionami

Puściłam mu nagranie, musiałam to robić jeszcze kilka razy bo nie chciał uwierzyć własnym uszom ,

- Liam .. - zaczęłam
- tak ? - spytał patrząc mi w oczy
- od kiedy Lou i Caroline nie są razem ?
- jakieś 2 miesiące, czemu pytasz ?
- a w jakich okolicznościach się rozstali ?
- Caroline zaczęła ponoć spotykać się z Ollym Mursem, a co ?
- kurwa - powiedziałam wstając
- gdzie ty idziesz ?
- Harry serio coś do niej ma a ona chce go wykorzystać i zostawić. Nie chcę by stała mu się krzywda

Udałam się do hali. Gdy weszłam do środka wszystkie pary oczy były skierowane na mnie. Widziałam jak Hazza gapi się na mnie morderczym wzrokiem przykładając Flakowi lód do policzka. Podeszłam bliżej niej, Lou od razu zerwał się z fotele i chwycił moje ręce, jakby myślał że chce jej przypierdolić

- puść - powiedziałam do niego - na razie nic jej nie zrobię

Podeszłam jeszcze bliżej. Caroline gapiła się na mnie jakby miała się na mnie rzucić i zabić. Pod okiem miała jebną śliwkę, nie wiedziałam że mam tyle siły .

- nie przyjmuje przeprosin - rzuciła
- chyba ci się coś pojebało. Wolałabym wpaść pod pociąg niż cię przepraszać - syknęłam
- więc czego chcesz ?
- chce się dowiedzieć, kiedy masz zamiar oznajmić Harremu, że gdy się z nim prześpisz, następny w kolejce jest Zayn ?

Wszyscy popatrzyli na mnie jakoś dziwnie. Caroline śmiała się pod nosem. Boże, ile bym dała żeby jej jebnąć

- kto ci takie bzdury naopowiadał ? - spytała chichrając się
- sama mi to powiedziałaś - warknęłam
- nie masz dowodu
- a właśnie że mam - wyciągnęłam telefon puszczając kawałek nagrania

Nim się zorientowałam Caroline wyrwała mi telefon z ręki rzucając nim o podłogę i napadła na mnie z pięściami. Gdy leżałam już bezsilnie na ziemi, zaczęła mnie napierdalać po głowie. Widziałam jak chłopcy próbują ją odciągnąć ale ona również nimi nie pogardziła. W końcu zrobiło mi się czarno przed oczami. Odpłynęłam.

________________________________

oh ah . XD .
wiem , wiem - krótkie XD. następny będzie dłuższy, obiecuję :D
kompletnie rozpierdalam to opowiadanie, ale co mi tam XD .
i jak się podobało ?

CAROLINE WYPIERDALAJ Z MOJEJ WYOBRAŹNI.

- S T O P   A C T A  -

sobota, 21 stycznia 2012

Dwanaście

Gdy Carter była na scenie z chłopcami rozmawiałam przez telefon z dziadkiem, którego kocham nad życie. Mówił jak to za mną tęskni i jak bardzo brakuje mu mojej niewyparzonej jadaczki. Szkoda tylko że dziadzio mieszka na innym kontynencie. Ile ja bym dała żeby razem z babcią przeprowadzili się z tego durnego Meksyku tutaj, do Anglii. Pomimo tylu lat błagań oni nadal tam siedzą i nie da się ich przekonać o przeprowadzce. Twierdzą że są na to za starzy. Byli to rodzice mojej mamy. Uwielbiali odwiedzać mnie i tatę. Twierdzili że byliśmy idealnym przykładem kochającej się rodziny. Nie widziałam ich od kilku lat. Ostatni raz chyba na pogrzebie mamy. Powiedzieli że nie chcą wracać do Wolverhampton bo tam wszystko kojaży im się z ich córką.
Gadaliśmy o byle jakich głupotkach dopóki nie ujrzałam JEJ .
Niska, dość szczupła kobieta o ciemnych włosach z blond odrostami. CAROLINE. Od razu do gardła podeszło mi spaghetti mamy Louisa. Rozłączyłam się z dziadkiem, obiecując że potem oddzwonie i udałam się w kierunku starej wiedźmy.

- czego tu chcesz ? - rzuciłam oschle
- może by tak trochę szacunku dla starszej osoby ? - spytała mierząc mnie wzrokiem
- dla ciebie nigdy
- słuchaj młoda, po pierwsze - nie jesteśmy na TY a po drugie - kim ty do cholery jesteś ?
- mogę cię nazywać jak mi się tylko podoba, możesz również zaraz stąd wylecieć . Jestem Hope Walker, córka managera chłopców dla twojej informacji, oraz dziewczyna Louisa Tomlinsona, tego o tam - wskazałam palcem wejście na scene
- Louis powiadasz ? Hmm. byłam z nim kiedyś. Dobry chłopak z niego i znakiomity w łóżku - podkreśliła ostatnie słowo
- kłamiesz
- nie kłamię, słuchaj Hope, czy jak ci tam . Dla twojej wiadomości jestem Caroline Flack, faceci mówią że jestem gorąca. Owijam sobie każdego wokół paluszka. Kilka boysbandów rozpadło się przeze mnie
- nie wierzę ci - powiedziałam zakładając ręce na klatce piersiowej
- kojarzysz taki zespół jak US3 ? ( dop.aut. nie mogłam nic innego wymyśleć więc niech będzie US3 XDDD )
- yy, niee
- no właśnie. Przespałam się z każdym, na końcu chcieli o mnie zawalczyć i zespół się rozpadł. Jako następni do deaktywacji są chłopcy z One Direction. Z Louisem już się przespałam, teraz Harry a następny w kolejce jest Zayn - uśmiechnęła się chytrze
- ty zajebana pedofilko - wydarłam się na nią
- uwarzaj ze słownictwem gówniaro
- nie próbuj mnie tak nazywać PEDOFILKO
- nazywaj mnie jak chcesz. Ale jak Lou dowie się, że kręce z Harrym, będzie zazdrosny i będzie chciał mnie odzyskać za wszelką cenę. W końcu, po co mu taka lafirynda jak ty
- oo, przegiełaś - powiedziałam i podeszłam do niej uderzając ją z pięści w tą krzywą morde

Pech chciał że koncert dobiegł końca i chłopacy zdąrzyli zobaczyć tylko tyle, że podeszłam do Caroline i ją uderzyłam. W momencie podbiegł do mnie Liam odciągając mnie od niej bo na Boga przysięgam że bym tej suce rozjebała ten ochydny pysk.

- czy ciebie na mózg powaliło ? - wydarł się na mnie Liam

Nic nie odpowiedziałam. Spuściłam głowę na dół i udałam się do wyjścia z hali koncertowej. Wyszłam na ulicę i usiadłam na chodniku. Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu, Odwróciłam się - to była Carter. Usiadła obok mnie i spojrzała mi w oczy

- Hope, co się stało jeśli mogę wiedzieć ? - spytała głaszcząc mnie po ramieniu
- Caroline Flack się stała - odpowiedziałam gapiąc się na swoje trampki
- ale co z nią ? Nie lubisz jej ?
- nie nawidzę tępej suki - krzyknęłam
- ale dlaczego ?
- coś ci puszczę

Wyciągnęłam swój telefon na którym było nagranie rozmowy mojej i Caroline. Wolałam dla pewności wszystko mieć na taśmie, jako dowód. Carter wsłuchiwała się w nagranie z otwartą japą, gdy się skończyło spojrzała na mnie tak wielkimi oczami, że mało jej z orbit nie wyleciały

- a to pizda - powiedziała

____________________________

soryyy znów za Caroline, ale muszę rozwiązać pewną sprawę z nią . Wiem że niektórzy jej nienawidzą - tak jak ja *high five*  XDDDD .

piątek, 20 stycznia 2012

Jedenaście

Wpieprzaliśmy przepyszne spaghetti które ugotowała dla nas mama Louisa. Oczywiście Horan cały uwalony był od sosu. Podczas posiłku Harry namiętnie z kimś esemesował. Pewnie z tym przestarzałym Flakiem.
" niech cie zniesie na syberie ty pedofilko " - pomyślałam . Nie mogłam dłużej na to patrzeć więc pociągnełam Styles'a za szmaty na dwór. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem .

- po co mnie tutaj przywlekłaś ?
- domyśl się - warknęłam
- no nie wiem, weź mnie jakoś oświeć
- ty i Caroline Flack. Mówi ci to coś ?
- yy, skąd ty wiesz o niej ?
- nie ważne Harry, ty nie widzisz ile ona ma lat ? Przecież mogłaby być twoją matką , albo nawet babcią Genowefą .
- Hope, słuchaj ..
- nie - przerwałam - to ty słuchaj. Jeśli chodź odrobinkę zależy ci na twoich fanach, odpuść
- ale ..
- nie skończyłam. Harry, pozwól mi dojść do słowa . Ja ci tłumacze ty deklu głupi że nie skończy się to dobrze dla ciebie jak i dla niej. Jeśli pragniesz jej szczęścia, zakończcie to durne przedstawienie, no chyba że chcesz by napalone czynastki dorwały ją pewnego dnia na ulicy i wyrwały te odrosty z głowy. Twój wybór Hazza, fani albo ona . Co wybierasz ?
- śmierć wybieram - odpowiedział a w jego oczach pojawiły się łzy
- CO ?! Czy ciebie totalnie pojebalo ? Człowieku weź ty sie lecz.
- kocham Caroline i kocham moich fanów. Stawiasz mnie przed ciężkim wyborem - otarł łzę spywającą po jego policzku. Kurwa, on serio ją kocha
- przemyśl to dokładnie Styles . Nie próbuj sobie nic zrobić bo przysięgam Bogu że dorwę cię w tej trumnie i dobije, jasne ?
- zobaczę co da się zrobić. Pogadam z Caroline i razem zadziałamy
- nie wspominaj nic o mnie, ok ?
- spoko, a teraz chodźmy po tych głąbów i jedziemy do hotelu, do koncertu godzina

Przytaknęłam mu i udaliśmy się do domu gdzie wszyscy pożegnaliśmy się z rodziną Lou. Zdziwiło mnie jednak że najdłużej żegnał się Nialler. Przykleił się do nóg pani Tomlinson i zaczął jęczęć że będzie tęsknił za jej dobrą kuchnią i nie może doczekać się aż znowu zawita w jej skromne progi. Zayn wytargał blondyna na zewnątrz i zamówiliśmy taxi. Po 10 minutach owy taksówkarz raczył po nas podjechać.


                                                                  ***

- gotowi ? - wydarł sie Zayn poprawiając swoją granatową bejsbolówkę
- let's doo this poo - wydarł się Hazza po czym zrobili tubisiowy hug
- dajcie czadu - wepchnęłam się między nich i wlepiłam się w Louisa
- ehemm . - chrząknął Liam - wybacz Hope ale porywamy twojego chłopaka na scene - puścił mi oczko
- bierzcie go sobie - wyszczerzyłam się - mamy całą noc na całowanie się etc.
- CO ? - wydarł się na mnie Payne
- fajne buty - rzuciłam udając się do Carter która stała dziwnie daleko od chłopaków - no co jest stara ? - spytałam
- a co ma być ? - spojrzała na mnie
- widzę że podoba ci sie Nialler - zamrugałam
- niee .. no coś ty. Skąd ta myśl ?
- nie rób ze mnie głupiej, twoja nazwa twittera, te porozumiewawcze spojrzenia ?
- no dobra - westchnęła - podoba mi się
- wiedziałam - wydarłam się
- ale nie mów mu tego, proszę ..
- też mu się podobasz
- skąd wiesz ?
- widzę przecież, jak nie wierzysz to go dopytam dziś o ciebie
- nie, nie musisz - uśmiechnęła się
- ale chcę, mam dar przekonywania - puściłam jej oczko
- skoro chcesz to ok .

Siedziałyśmy z Carter za kulisami i oglądaliśmy występ chłopców . Żartowałyśmy, opowiadałyśmy różne ciekawostki o sobie dopóki nie przylazł Niall porywając moją koleżankę na scenę do piosenki "I Want". Od nich aż na kilomert napierdala miłością. Musze ich ze sobą spiknąć. Bardzo polubiłam Carter, wiele bym dała aby towarzyszyła nam nadal podczas trasy. Dobrze, że w Doncaster jesteśmny jeszcze 3 dni .

__________________________________

hej .
po 1. przepraszam że tak krótko
po 2. przepraszam że tak bez sensownie

moja wena gdzieś zniknęła .

środa, 18 stycznia 2012

Dziesięć

Było po 18. Zostały nam nie całe 3 godziny do koncertu. Siedzieliśmy wszyscy z Carter w moim pokoju. Ta dziewczyna wydawała się być na prawdę urocza. Okazało się, że jej mama również zmarła gdy ta była mała i została sama z ojcem i siostrą. Od urodzenia mieszka w Doncaster, tutaj również urodził się Louis. Chłopaków z One Direction znam już ponad rok, tzn. nie wszystkich. Liama znam od zawsze, chodziliśmy do tej samej szkoły i oboje pochodzimy z Wolverhampton .Można powiedzieć że Li wie o mnie najwięcej.Byliśmy sąsiadami więc jego mama często przebywała u nas na pogaduszkach z moją babcią, gdy zmarła moja rodzicielka. Był najprzystojniejszym chłopakiem ze swojej klasy ale nigdy specjalnie mnie do niego nie ciągło. W sumie ździwiłam się gdy okazało się że tata będzie z nim współpracować. Wracając do Carter .. chłopacy podarowali jej bilet na dzisiejszy koncert. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszyła. Będzie razem ze mną na backstage'u . Wszyscy mamy wrażenie że między Horanem a nią iskrzy , Ciągle sie na siebie gapią, uśmiechają się a nawet gwałcą wzrokiem.

- Booże jeszcze 3 godziny ? Ja się zanudzę na śmieerć - wyjąkałam rzucając sobą na łóżko
- może pójdziemy odwiedzić moją mamę, mieszka niedaleko ? - spytał Lou
- no pewnie, lubie twoją mamę - poruszał brwiami Zayn
- to jak ? Idziemy wszyscy ? - spytał zebrany w pokoju tłum
- ja może pójdę do domu, widzimy się na koncercie - odparła Carter udając się w stronę drzwi
- nigdzie nie idziesz - zablokował jej przejście Nialler - jak wszyscy to wszyscy
- ale ja .. - zaczęła
- żadnego ale, Hope, podność ten tłusty zad z łóżka i idziemy - powiedział
- słucham ? - krzyknęłam wstając - tłusty zad ?!
- tylko takim słownictwem mogłem zmusić cię do wstania - puścił mi oczko i wyszedł na korytarz

Przez chwile stałam jak osłupiała. Ja mam tłusty zad ? No kurde chyba nie. To Horan wpierdala całymi dniami tonę żarcia. To on jest gruby

- idziesz ? - szepnął mi do ucha Louis na co wystraszona podskoczyłam
- Boże, Lou. Ja tu głęboko myśle a ty mnie o zawał przyprawiadz - uśmiechnęłam się
- o czym myślisz ?
- ja mam grubą dupe ? - spytałam odwracając się i oglądając wielkość mojego zadka
- nie, twoja dupcia jest wspaniała - poruszał brwiami i pocałował mnie w usta

Boooże . Louisa powinni trzymać w jakiejś odległej planecie. Takie cudo nie może chodzić po ziemi *____* . Najchętniej schowałabym go sobie do pudełeczka i nie wypuszczała mając go na zawsze dla siebie.

- kłamiesz - zmarszczyłam czoło
- mówię prawde, a teraz chodź . Jedziemy
- no dobra

Złapaliśmy 2 taksówki które przetransportowały całą naszą siódemkę do domu mojego chłopaka. Po drodze Lou wstąpił do kwiaciarni po kwiaty dla swojej mamy. Ona nie miała bladego pojęcia że się dziś zjawimy. Podeszliśmy do pięknego, zielonego domu z dużym ogrodem.

- ładnie mieszkasz - wyszeptałam na ucho Louisowi po czym mocno się w niego wtuliłam
- dziękuję, gotowa poznać moją mamę ?
- myślę że tak.

Wszyscy podeszliśmy do dużych, brązowych drzwi. Tomlinson zadzwonił na dzwonej. Usłyszeliśmy zbieganie w dół po schodach i po chwili w progu drzei pojawiła się niska, szczupła blondynka. Wyglądała mniej więcej na 13 lat. Gdy zobaczyła Louisa zaniemówiła

- Lottie ! - wykrzyczał uradowany chłopak i przytulił ową dziewczynkę. Jak mniemam była to jego siostra
- Lou ! Co ty tutaj robisz ? - spytała blondynka ocierając spływające po policzku łzy
- jest może mama ?
- tak, wejdź. Znaczy, wejdźcie wszyscy , zapraszam . - uśmiechnęła się do nas

Udaliśmy się do środka. Było jeszcze piękniej niż na zewnątrz. Dom był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu. Weszliśmy do salonu gdzie na dużej, kremowej sofie siedziała mama Lou. Gdy zobaczyła syna od razu zerwała się i podbiegła do niego. Przytulała fo dobre 5 minut płacząc przy tym jakby z wojny wrócił .

- synku, dlaczego nie mówiłeś że przyjeżdżasz ?
- to miała być niespodzianka
- tak się cieszę, że cię widzę ! Może przedstawisz mi te 2 piękne dziewice które z tobą przyszły ? Bo chłopaków już znam, siema chłopcy - pomachała im
- dzień dooobry - odpowiedzieli chórem niczym w przedszkolu.

" 2 piękne dziewice? " hahah, jak to usłyszałam myślałam że padnę, może Carter jest dziewicą ale nie ja, No ale nie wypadało powiedzieć ' jestem Hope, ale już nie dziewica, to przez pani syna ' haha, o kurwa XD to by było coś .

- to jest Hope - wyrwał mnie z moich przemyśleń Lou - moja dziewczyna - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie
- miło mi panią poznać - wyciągnęłam ręke do kobiety szczerząc się
- mnie ciebie również, Hope . Muszę przyznać że mój misio Louisio ma całkiem śwuetny gust.

Misio Louisio ? Hahaha . Zajebistą ma matke. Oczywiście po tych słowach oboje z Lou spaliliśmy buraka .

- a ty jesteś ? - zwróciła się do naszej nowej koleżanki
- Carter Stevens, znajoma Hope. Miło mi panią poznać - uśmiechnęła się
- mi ciebie również Carter - kobieta posłała jej ciepły uśmiech - macie może ochotę na coś do picia lub jedzenia ?
- Nialler chcieć jeść. Nialler być głodny - wydarł się blondyn na co wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
- no Niall, nic się nie zmieniłeś - odparła mama Louisa udając się do kuchni a my usiedliśmy w salonie

___________________________________

kaboom . :D
ten rozdział nie jest najlepszy, ale myśle że nie najgorszy . Co myślicie ?

nie wiem kiedy dodam następny . Zależy jak sie potoczy pewna dzisiejsza sprawa ...

wtorek, 17 stycznia 2012

Dziewięć

Zasiadliśmy spowrotem do stołu i chłopcy dokańczali jeść swoje porcje skrzydełek. Tata ciągle wypytywał po co poszliśmy szpiegować Harrego. Powiedzieliśmy mu że i tak niczego nie widzieliśmy i żeby nie mówił Kędzierzawemu że go śledziliśmy. Po kilku minutach nareszcie zjawił się książe Harry. Dosiadł się do nas ryjąc banie jak pojebany

- co ty taki wesoły jesteś ? - spytał Loczka mój tato uśmiechając się do niego
- nic , nic - podparł się ręką i rozmarzył
- Styles ! - wydarłam się - gdzie byłeś ?
- nigdzie, to znaczy, przyjaciółka wróciła i rozmawiałem z nią
- a jak ma na imię ? - zaczęłam udawać głupią i wypytywałam
- yy . - zmieszał się trochę . - Niall daj jedno skrzydełko - momentalnie zmienił temat
- no dzieciaki, musimy się zbierać. Wieczorem koncert, musicie chłopcy odpocząć - powiedział tata

Wstałam od stołu jako pierwsza udając się do toalety. Gdy wróciłam wszyscy byli już gotowi i dziwnie na mnie patrzyli.

- co jest ? - spytałam
- Hope, gdzie ty masz gips ? - dodał ojciec
- nie mam - uśmiechnęłam się
- miałaś go mieć 10 dni , kiedy go ściągnęłaś ?
- dziś albo wczoraj, nie pamiętam. Zresztą nie ważne tato, noga mnie już nie boli
- skoro tak uważasz, chodźcie, wychodzimy

Pobiegłam do Louisa i chwyciłam go za ręke całując go w policzek. Całą drogę do hotelu chłopcy się wygłupiali i śpiewali piosenki o tęczy o.O , jedynie Hazza siedział z czołem przyklejonym do szyby i uśmiechał się sam do siebie. Jako że siedziałam między nim a Louisem zaczęłam go popychać .

- cooo ? - spytał
- szczęśliwy jakiś jesteś - puściłam mu oczko
- wydaje ci się
- niee, ty serio jesteś szczęśliwy. Za szczęśliwy. To przez tą przyjaciółkę ?
- tak - uśmiechnął się od ucha do ucha
- zapoznasz mnie z nią ?
- może kiedyś

Dojechaliśmy na miejsce. Miałam ochotę wygarnąć Harremu na temat Caroline ale obiecałam chłopakom że nic nikomu nie powiem. Udałam się do swojego hotelowego pokoju, jebłam się na łóżko i zdrzemnełam się. Miałam niesamowicie poryty sen. Śniła mi się CAROLINE -,-" i Hazza. Dosyć dziwne to było, a mianowicie Harry leżał we wózku a Flack jeździła z nim po ulicach. Boże coś ze mną nie tak. Obudziłam się. Spoglądając na telefon była godzina 17 . Do koncertu pozostały jeszcze 4 godziny. Nie wiem dlaczego oni grają tak późno. To chore . Postanowiłam że wybiore się do galerii handlowej. Nikomu nie mówiąc, opuściłam hotel. Złapałam nadjeżdżającą taksówkę, która zawiozła mnie prosto na miejsce. Udałam się do jakiegoś sklepu z ubraniami. Kupiłam sobie podkoszulkę ze zdjęciem chłopaków. Ciekawe jak na to zareagują. Gdy stałam przy kasie zaczepiła mnie jakaś dziewczyna. Wyglądała na około 14 - 15 lat .

- ty jesteś Hope Walker ? - spytała gapiąc sie na mnie swoimi brązowymi paczałkami
- tak - odpowiedziałam uśmiechając się
- dziewczyna Louisa Tomlinsona ?! - wykrzyknęła i w momencie wszystkie osoby znajdujące się w sklepie odwróciły sie w naszą stronę
- tak, ale nie musisz krzyczeć
- boże, jaka ty jesteś śliczna w realu ! nie mogę uwierzyć że spotkałam Hope Walker, dziewczynę Louisa Tomlinsona i córkę samego Damona Walkera ! Mogę sobie cyknąć z tobą fotke ? No błagam ! Koleżanki mi nie uwierzą !!
- no jasne. - odpowiedziałam i stanęłam obok niej uśmiechając się do aparatu którym aktualnie robiła zdjęcie
- mam takie pytanko małe - zaczęła - mogłabyś mnie zafollować na twitterze ? - zamrugała oczami
- pewnie, mogę nawet za chwilę - wyciągnęłam z kieszeni telefon - to jaką masz nazwę ?
- ...
- ...
- ...
- @iloveniallsass - powiedziała lekko zmieszana i od razu się zaczerwieniła
- świetna nazwa - zaśmiałam się i kliknęłam ' follow '
- wielkie dzięki - posłała mi ciepły uśmiech i zaczęła się oddalać
- zaczekaj ! - krzyknęłam za nią a ona się odwróciła, zapłaciłam pani za bluzkę i podeszłam do owej dziewczyny - jak masz na imię ?
- Carter - odpowiedziała uśmiechając się. Wyglądała na bardzo miłą i sympatyczną dziewczynę
- więc Carter, wybierasz się może na dzisiejszy koncert ? - spytałam
- niestety, wszystkie bilety były wykupione. Chłopcy grają tutaj cały tydzień a bilety schodziły jak świeże bułeczki
- jak bardzo chciałabyś pójść ?
- sprzedałabym własną siostrę - zaśmiała się
- masz na teraz jakieś plany ?
- nie, właśnie wybierałam się na zakupy
- to może pójdziesz ze mną do hotelu ? Poznasz chłopców i Nialla - poruszałam brwiami na co Carter się lekko zaczerwieniła
- no nie wiem ...
- nalegam ! - wykrzyczałam uśmiechając się
- no .. dobrze

Złapałyśmy taksówkę która miała nas zawieść pod hotel. W czasie jazdy napisałam sms L ouisowi :

            do: kochanie ;*
          " bądźcie wszyscy u mnie w pokoju za 2 minuty. Obowiozkowo Niall . "

Gdy byłyśmy na miejscu czułam że Carter cała się trzęsię .

 - co jest młoda ? - szturchnęłam ją szczerząc się
- boję się - wydukała
- czego ? oni nie gryzą - puściłam jej oczko wsiadając do windy, gdy zatrzymałam się, odrzekłam - to tutaj

Chwyciłam dziewczynę za rękę i udałam się w stronę mojego pokoju. Jakoś dziwnie cicho tam było. Gdy otwarłam drzwi mało na zawał nie padłam. Chłopcy wykoczyli na nas zza szafy na co razem z Carter zapiszczałyśmy.

- Jesus Maria czy was pogięło ? - wydarłam się
- no sorry, nie wiedzieliśmy że kogoś przyprowadzisz - odburknął Niall przeżuwając bułkę z serem
- chłopcy, to jest Carter. Poznałam ją w galerii i jest waszą fanką. Carter, to są idioci - uśmiechnęłam się
- eej , tylko nie idioci - powiedział oburzony Horan
- głąby, kretyni, pajace . Lepiej ? - spojrzałam na blondyna który jebnął focha
- cześć Carter, jestem Zayn - podszedł do niej mulat i ucałował jej ręke, na co ta zalała się rumieńcem
- a ja jestem Harry - wepchnął się Loczek - ale mówią Hazza lub Harold - dziwacznie poruszał brwiami
- jestem Niall Hungry Horan - wyszczerzył się a Carter mało nie zemdlała. O tak, ide o stówe że Niall podoba jej się najbardziej
- jestem Lou - przywitał się mój książe i puścił dziewczynie oczko
- a ja Liam. Ten najnormalniejszy - odparł Payne ściskając rękę Carter
- więc Carter - zaczął Hazza - jesteś naszą fanką . Może opowiedz nam coś o sobie ?
- nazywam się Carter Stevens, mam 16 lat, mieszkam tutaj, w Doncaster .
- nie wyglądasz na 16 lat, w galerii obstawiałam że 14 - wyszczerzyłam się
- każdy mi mówi że wyglądam na mniej - posłała mi ciepły uśmiech
- masz taką słodką bejbifejs - powiedział Horan szczypiąc Carter po policzkach
- Niall, ogarnij się. Jeszcze ją zrazisz od siebie - odparł Zayn ciągnąc blondyna za szmaty
- yy, przepraszam Carter - podrapał się po głowie i puścił jej oczko

O tak, to nowa miłość .

___________________________________

jak widzicie pojawiła nam się nowa bohaterka ^^
dzięki za tyle miłych komentarzy, które motywują mnie do dalszego pisania rozdziałów.
LOVE YOU ALL GUYS

follow on tt : @HazzaConda